czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 6

**Następnego dnia**
Rodzice już wyjechali. Ja z Danem kierowaliśmy się w stronę jadalni. Dzisiaj miał przyjechać Oliwer. Bałam się tego spotkania. Weszliśmy do jadalni, a tam przywitał nas tłumy ludzi. Dyrektor przemówił:
-Witamy naszych wybawców. Penny i Dana. To właśnie oni zmobilizowali nas do walki i wygraliśmy z diabłami.- Podszedł do nas lekko i podał nam dłonie nagle usłyszałam: "Po śniadaniu proszę do mnie. Pewnie niedługo przybędzie". Machnęłam mu głową na znak że zgoda. Odeszłam od niego i pokierowałam się w stronę naszego stolika. Tam przywitali nas: Su, Mej, Nora, Mat, Larry i Oskar.
-Witamy naszych wojowników.-Larry.
-Miło nam was znowu widzieć, co się dzieje w zaświatach?-spytała Su.
-Nie wiem, ale dlaczego nas nie odwiedzaliście???-Penny.
-Zabronili nam, mieli dziwne wyrazy twarzy.-Mat.
-Aha.- powiedział Dan.
*****
Weszliśmy do gabinetu dyrektorskiego, a tam przywitał nas starszy pan z dyrektorem i pewnie Oskarem.
-Witam Penny i Danie, dawno was nie widziałem.- powiedział Oskar.
-Miło nam cię poznać.- powiedział Dan.
Nagle w moim umyśle pojawiły się obrazy z mojego życia. Przemiana i cała reszta. I dziwne medaliony zerwane z naszych szyj przez Oskara.
-Oddaj je.- warknęłam.
-Widzę że z ciebie dobra jasnowidzka.-powiedział bez namysłu.
-Oddaj, bo ci urwę kark.
-Ostra i przebiegła.
-Penny uspokój się. - powiedział Dan.
-Nie.
-No dobrze masz.
Wyrwałam mu je z ręki. Czułam że to nie byłam ja, ale moja podświadomość.
-Panie dyrektorze wiem że chce nam pan wynagrodzić jakoś nasze pokonanie diabłów więc poproszę o klucze do całej szkoły.
-Penny nie jesteś sobą uspokój się.-Dan.
-Proszę Penny.- powiedział dyrektor i wtedy wybiegłam z gabinetu biegłam prosto do biblioteki. Za mną biegł Dan.
-Stój nie jesteś sobą!
-Wiem co robić zaufaj mi!!!
Wbiegłam do biblioteki jak burza, kierowałam się w stronę działu istot. Stanęłam przed wielką księgą z napisem "Anioły". Wyjęłam klucz i zaczęłam młówić:
-Wszystkie klucze gdzieś prowadzą, ale ja tylko jeden chcę. Klucz nadziei, wiary, mądrości i wiedzy. Chcę by stworzył się, z tych wszystkich kluczy co prowadzą do zguby.
Wypowiedziałam te słowa i z 100 kluczy powstał jeden. Dan spojrzał się na mnie dziwnie, a ja zaczęłam mówić nową formułkę.
-Księgo tandetna ty wrotami do niezliczonych mądrości i naszej istoty. Ty ukrywasz co niewidoczne, ale słuszne. Otwórz się, a to co posiadasz trafi w konkretne ręce.
W księdze pojawił się zamek na klucz który trzymałam w ręce. Wsadziłam go delikatnie i przekręciłam w prawo dwa razy. Wtedy książki obok wytworzyły schody.
-Skąd wiedziałaś?
-Medaliony mi powiedziały.
Wspięłam się po schodach i ujrzałam...

1 komentarz:

  1. Nawet nieźle Ci idzie. Tylko mała sugestia. Piszesz te rozdziały strasznie króciutkie i ja osobiście mam wrażenie jakbym czytała streszczenie. Możesz rozwinąć te rozdziały. Mam nadzieję, że kolejny będzie dłuższy. Pozdrófffeczka... :D

    OdpowiedzUsuń