sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 4 część 3

Wesołych świąt. 
Smacznego jajka.
 Kicającego zająca.
Pełnego stołu i byście przytyli :P
Itp. i Itd.
Nie umiem życzeń składać.
Smacznego!!!
I co chwilę włączam podgląd, bo nic nike widzę.
Ja mądra...

Zatrzymaliśmy się na łące niedaleko tarczy obronnej szkoły. Każdy zajął się sobą. Choć dziewczyny gadały chyba o zbroi, że nie są wygodne i zbyt ładne. Kiedy Zayn im powiedział, że to dla ich bezpieczeństwa. Nawrzeszczały na niego, że jak mają umrzeć to w tylko porządnym stroju, a nie w czymś takim. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Choć swoją siostrę rozumiałem w 100%. Stanąłem przy tarczy i zacząłem testować jej wytrzymałość na wszelki wypadek. Była nawet dobra, choć nie za dobra. Usiadłem na skale niedaleko niej i zacząłem prostować skrzydła, które lekko pobolewały mimo rannej rozgrzewki. Gdy były w pełnej okazałości spojrzałem na swoich towarzyszy. Wszyscy je podziwiali. Choć nie wiem dlaczego? Anioły te z Nieba mają jeszcze okazalsze. Tak mi się wydaje.
- Jaki mamy plan?- spytała Ginny co mnie bardzo zdziwiło, bo jej nie widziałem do tej pory.
-Musimy szybko myśleć, bo nie ma czasu. Spójrzcie.- powiedział rozdrażniony Zayn.
Odwróciłem się. Ujrzałem "wojsko" umarłych idących w naszą stronę. Było ich więcej niż nas. Wtedy z tłumu wysunął się Merlin, a obok niego kroczył Nolan. Uśmiechnęli się w moją stronę i rozejrzeli się, aby ocenić moich towarzyszy. Podszedł do tarczy, ale zatrzymał się w odpowiednim momencie, aby nie zostać odbitym. Podszedłem do niego i gdyby nie tarcza stykali, byśmy się nosami.
-Miło mi poznać wreszcie brata mojej żony. Dan jak dobrze pamiętam?
-Przerwij tę chorą jatkę i tak żadna ze stron nie wygra, a ucierpią całe gatunki.
-Ciekawe co mówisz, ale chcę coś w zamian.
-Co?
-Raczej kogo, ale dokładnie jej.- wskazał głową w stronę Ginny która wystraszona stała za Brandonem.-Tak Penny o ciebie chodzi.
Zdziwiony spojrzałem w jej stronę. Ujrzałem w jej oczach tonę łez i coś jeszcze, a raczej kogoś.
-Penny...
-Tak braciszku to ja. Jestem twoją siostrą!- wtedy z jej ciało się zachwiało, że Brad złapał ją w ostatniej chwil. Obok niej stanęła taka jaką ją pamiętam. Ubrana w białą sukienkę z rozprostowanymi skrzydłami. Pogłaskała ciało po głowie i spojrzała w moim kierunku z lekkim uśmiechem.
- Witaj Danie. Opiekuj się Ginny. Nie wie czasami co robi. Uciekajcie zajmę się nimi. Lily zabierz ich proszę cię o to.
 Chciałem jej pomóc, ale Lily odgrodziła mnie od niej i otworzyła portal. Szybko do niego wskoczyliśmy i byliśmy już w szkole. Ginny czuła się już lepiej, ale zaniesiono ją do szpitala polowego. Wszyscy byli ciekawi co się tam działo, ale zachowywaliśmy milczenie. Kazałem wszystkim zająć wyznaczone pozycje. Za chwilę miało się tu znaleźć całe "wojsko" umarłych.

**W tym samym czasie na łące**

Dziewczyna stała po jednej stronie tarczy. Choć i tak wiedziała, że za chwile przebiją ją tysiące sług jej ziemskiego męża. Który wpatrywał się w nią po drugiej stronie.

Wróg tej dziewczyny zaś przyglądał się jej z boskością. Znowu w nim obudziły się dawne uczucia. Chciał żeby go zabiła, aby mógł się z nią połączyć po drugiej stronie. Choć i tak świadomość podpowiadała mu, że tak nie będzie.

Sługa mężczyzny kazał atakować. Wiedział, że jego władca zaraz zginie i on przejmie koronę. Pragnął tego tak bardzo, że sam by chciał go zabić. Lecz pozostawił tę sprawę kobiecie, która była jego wybawieniem. Nienawidził ją, a jednocześnie uwielbiał za to, że za chwilę skończy jego męki. On wtedy stanie się królem i zawładnie całym światem.

Tarcza została przebita. Kobieta stworzyła magiczny oszczep i rzuciła w stronę mężczyzny. Pudło. Trafiła w klatkę piersiową, a nie serce. Podeszła do niego z sztyletem, aby to wszystko zakończyć. Zabrakło jej odwagi. Wtedy do akcji wkroczył sługa. Zabił go jednym ciosem. Głowę zaś odrzucił kilka kroków dalej, aby nie ożył. Zrobił to z ostrożności, choć wiedział że tak się nie stanie. Jego władca chciał śmierci. Uśmiechnął się. Spełniło się jego marzenie. Zdjął mu koronę z głowy i założył na swoją czaszkę.

-To ty jesteś starożytnym władcą, który ma nas zniszczyć?! Nie był nim Merlin! Tylko ty! Prawda?!- Krzyk kobiety rozszedł się po całej łące.

-Prawda...! To ja! On był tylko przykrywką!- odpowiedział jej i zaśmiał się sarkastycznie.-To wasz koniec!

Kobieta przestraszona prze teleportowała się do szkoły. Wszyscy patrzyli na nią jak na ducha. Uśmiechnęła się. Przecież nim była. Swojego brata znalazła w skrzydle szpitalnym opiekującego się Ginny. Wtedy do jej kryształowych oczy napłynęły łzy. Chłopak zauważył je od razu i przeraził się.

-Zawaliłam. To nie był Merlin tylko Nolan. Powinnam była zabić Nolana. Zawiodłam.

~*~
Jak się wam podoba nowy rozdział. Został jeszcze następny i epilog. Później dodam wstęp do następnego opowiadania, który pojawi się na tej stronie. Przygotowania do niego możecie oglądać w zakładce Historia... . Nie nawiedzę, żadnego rodzaju świąt. Tyle sprzątania szykowania itd. Jeszcze muszę babeczki upiec. Mam chyba symptom samotnika, albo jeszcze gorzej depresje. Mniejsza z tym. Mało jest dodanych zdjęć, bo mi nic nie pasowało. Jeszcze raz wesołych świąt. Zobaczymy się już niedługo.~Mia Rosa.

3 komentarze:

  1. "gdyby nie tarcza stykali, byśmy" - przecinek niepotrzebny a stykalibyśmy razem :)
    Rozdział chyba jeden z tych najlepszych! Końcówka the best! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
    Taki tam zwrot akcji a ja lubię zwroty akcji. Wszystko opisałaś w miarę dokładnie, nie mam się w sumie do czegoś większego doczepić ;p
    Fajnie, że się ujawniła! No i co zamierza zrobić ten Nolan! Czy mu się uda? :) To takie pytania na koniec :D
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. http://time-for-uss.blogspot.com/2014/04/8-its-okey.html
    Twoje zamówienie zostało wykonane ;)

    OdpowiedzUsuń